Kolagen to podstawowy budulec ciała. Jest w skórze, kościach, mięśniach, a także w naszych stawach. Dostarczamy go sobie w diecie bogatej w aminokwasy — w podrobach, galaretkach, rosole i jajkach — wtedy organizm sam go sobie wytwarza.
Niestety jest potrzebny prawie wszędzie, co działa jak krótka kołderka.
Jeśli masz kłopoty ze stawami, organizm będzie tam potrzebować kolagenu, co odbije się na twoich paznokciach czy skórze. Dlatego pomimo tego, że mam zróżnicowaną dietę, jest mi potrzebna suplementacja.
Zwykle kolagen bierze się w celach kosmetycznych, bo to białko młodości, które poprawia jędrność skóry, ale wpływa też na włosy i paznokcie. Kolagen jest też polecany, żeby przyśpieszyć gojenie się ran i zmniejszyć cellulit.
Ja suplementuje go przede wszystkim dlatego, że przyśpiesza regeneracje i mięśni, oraz wzmacnia kości. Ten tekst jest wnioskiem z 2-miesięcznego testowania suplementu diety z kolagenem o działaniu na stawy, do którego zachęciła mnie ekipa wybieramykolagen.pl.
Mogłam wybrać dowolny produkt z ich rankingu, żeby go przetestować i ocenić. Opinia nie jest opłacona i ranking nie ma wpływu na moją ocenę.
Jaki kolagen brałam?
Zdecydowałam się na FlexEmpire z Body Empire, bo był to nr #1 ich rankingu suplementów z kolagenem na stawy. Brałam go przez 2 miesiące od grudnia. Idealnie byłoby 3 miesiące, ale efekty są widoczne już po miesiącu. Wiedziałam, że zawiera 2 rodzaje kolagenu — w formie hydrolizowanej, czyli rozbitej na mniejsze cząstki — peptydy, które łatwiej przenikają przez jelita, oraz liofilizowany kolagen rybi z zielonym groszkiem.
W składzie są też inne składniki, które mają pobudzić produkcje kolagenu, wspierają stawy i chronią komórki przez stresem oksydacyjnym typu wit. C, kwas hialuronowy, glukozamina, MSM), więc nie trzeba już żadnych innych suplementów na stawy.
Przez chwilę rozważałam inny produkt w kapsułkach, bo miałam wcześniej złe doświadczenia z kolagenem w saszetkach do picia po rozpuszczeniu z wodą, ale postanowiłam, że spróbuję.
To była dobra decyzja, bo jest smaczny (lekko cytrynowy) i łatwo się rozpuszcza. Kiedyś miałam kolagen, który dostałam do koleżanki, która go kupiła, ale nie była w stanie go jeść, bo był chemiczny w smaku i trudno go było rozmieszać. Ten jest zupełnie inny. Uff.
Po co mi kolagen?
Mam sam początek choroby zwyrodnieniowej stawów. Na razie nic mi nie jest, ale czasami czuję sztywność i bolesność kolan i bioder. Mam też zmiany w rzepkach i na panewkach stawów biodrowych, które widać na rtg i usg, więc wiem, że nie mogę przegapić sprawy. Zwłaszcza że gdy dużo chodzę np. po górach w nierównym terenie, mam wtedy ból odczuwany podczas chodzenia.
Zauważyłam też dłuższy czas gojenia się ran, a miałam operację w lipcu, więc jest ważne, żeby blizny szybko znikły.
Nie chce mieć osteoporozy, dlatego zaczęłam chodzić na sztangi. Pierwszy raz w życiu mam cokolwiek do czynienia z treningiem siłowym, więc zależy mi na regeneracji i żeby nie mieć kontuzji
Jakich efektów się spodziewałam?
Doustne podawanie kolagenu ma stymulować produkcję kwasu hialuronowego w stawach. Dowodem na to ma być badanie z 2021 r. gdzie po podawaniu uczestnikom 5-15 g. hydrolizatu kolagenu na dzień przez 12 tyg. zaobserwowano zmniejszenie bólu stawów i poprawę ich funkcjonalności. Dodatkowo kolagen ma potwierdzone efekty dla urody: zwiększa nawilżenie skóry, spłyca zmarszczki i poprawia stan włosów.
Co zauważyłam?
Mam 2 razy w tygodniu trening siłowy i nie miałam przez ten czas żadnych problemów. Nie bolą mnie stawy po treningu, mięśnie się dobrze regenerują.
Spodziewałam się, że przy takim intensywniejszym treningu mogę być przeciążona, ale nic takiego nie miało miejsca
Moja skóra i włosy były już w dobrym stanie i nie widzę tu dużej różnicy, ale poprawiły mi się dziąsła. To ciekawe, że nawet w nich jest kolagen.
Kolagen jest smaczny, a suplementacja nie jest uciążliwa, po prostu dodaje się go do wody przy posiłku i tyle, nawet nie trzeba długo mieszać.
Partnerem tekstu jest wybieramykolagen.pl.