Michał Godlewski od 20 lat prowadzi warsztaty oddechowe i treningi rozwojowe. Założyciel Instytutu Oddechu, w którym kształci praktyków własnej metody oddechu transmodalnego, która łączy podejście terapeutyczne, energetyczne i duchowe. Tworzy, łączy i przekracza metody, podejścia i wspólnoty.
Autor książki Inteligencja Oddechu i twórca społeczności skupionej wokół tego tematu.
Przeczytasz o tym:
- Jak rozwijać inteligencję oddechową, żeby przezwyciężać nasze trudności?
- Jak oddychanie może nam pomóc w trudnych i w codziennych chwilach?
Wolisz słuchać niż czytać?
Kamila Tokarska: Cześć. Dzisiaj rozmawiamy o inteligencji oddechowej. O tym, jak możemy pracować z oddechem, pracować z naszymi emocjami, z naszymi codziennymi chwilami. Co byś o tym powiedział osobie, która nic nie wie o pracy z oddechem?
Zacząłbym od tego, że oddech jest dyscypliną, która pracuje w czterech głównych obszarach. Pierwszy obszar to zastosowanie praktyki oddechu na co dzień dla dobrostanu, czyli dobrego samopoczucia i dla regulacji układu nerwowego.
To taki topowy temat, o którym dużo się mówi, żeby nie być w zbytnim stresie, czyli w zbytnim pobudzeniu i zbytniej mobilizacji, co wydaje się być domeną naszych czasów. Chcemy móc doświadczać większego poczucia spokoju i wynikającej z niego zdrowej ekscytacji życiem. To jest pierwsza część dotycząca tego, jak pracować z oddechem na co dzień.
Druga część to część terapeutyczna, która polega na zneutralizowaniu czy zintegrowaniu zapisów przeszłych, bolesnych wydarzeń w naszym ciele.
Jest to praca poprzez oddech, z ciałem i z psychiką, bo większość naszej historii osobistej, życiowej zapisuje się we wzorcu oddechowym i w napięciach ciała. Dopiero za tym idzie to, jak interpretujemy i rozumiemy rzeczywistość. Więc tutaj pracujemy nad tym, żeby zintegrować przeszłość, która się przejawia w teraźniejszości, czasami poprzez nasze ciało albo nasz wzorzec oddechowy.
W tej terapeutycznej funkcji jest ta druga część, która polega na reorganizowaniu schematów życiowych i tu chyba potrzebne byłyby jakieś przykłady, bo mówię o abstrakcji i to może być niejasne. Takim przykładem może być ktoś, kto boi się podejmować nowe działania bez względu na to, czy byłoby to wyjście na randkę, czy nauczenie się czegoś nowego, jak tańczenie, chociaż nigdy nie tańczył, nauczenie się pływania, chociaż nigdy nie pływał albo założenie własnej firmy, nawet jeśli ma pomysł. Ale nie ma w sobie takiego ruchu „do”. To, że tego ruchu nie ma może być również schematem wynikającym z pewnego wczesnego zatrzymania w ciele i po rozplątaniu tego, może się okazać, że ten ruch „do” się pojawia. Ktoś może teraz żyć takie życie, jakie chciał albo za jakim tęsknił. Znajduje w sobie odwagę, żeby coś zrobić. To jest przykład na taką reorganizację jednego z możliwych schematów życiowych, ale mamy ich wiele. Każdy z nas potrafi sobie wyobrazić coś, za czym tęskni, a na ten moment nie znajduje w sobie zasobów, żeby to w życiu stworzyć. Więc ta terapeutyczna praca nie polega tylko na integrowaniu cierpienia. Chciałem uniknąć tego słowa, ale wszyscy go jakoś doświadczyliśmy. Ale polega również na tym, żeby stwarzać nowe możliwości w swoim życiu. Otwiera pewien poziom sprawczości i poczucia kreacji, kreatywności, ale bardziej kreacji, stwarzania swojego życia.
Dalej można powiedzieć, jak to się dzieje, ale na razie mówimy o trzech poziomach, czyli poziomie dobrostanu codziennego, z którego się lepiej funkcjonuje, poziom integracji cierpienia i stwarzania życia, otwierania nowych możliwości.
I trzeci to poziom duchowy. Można powiedzieć, że to terapia transpersonalna, czyli taka, w której przekraczamy to jak siebie przeżywaliśmy i docieramy do czegoś, co można by nazwać prawdą wewnętrzną, duszą, czymś, co jest w nas od zawsze. Może jest jakąś tajemnicą i to nie jest ukształtowanie, które mamy, nasz charakter, ale coś głębokiego. Indianie powiedzieliby, że to dar, z którym przyszliśmy na ziemię i to jest coś, co możemy odkryć. To nie jest tylko w kompetencjach i umiejętnościach, które według Gallupa są najczęściej używanymi przez nas neurościeżkami, ale to coś unikalnego. Tak jak kwiat otwiera się i zaczyna pachnieć, ma po prostu swój zapach, którym obdarowuje świat, tak w człowieku jest coś takiego, ma to w sobie, że jak się otwiera i zaczyna wydzielać swoją esencję, obdarowując nią świat i z tego można przyszłościowo zrobić jakąś pracę.
Akurat ja mam takie podejście do duchowości i uważam, że duchowość potrzebuje być ucieleśniona i ugruntowana w codzienności i w życiu, np. jeśli teraz gotuję zupy lepsze i z większym sercem, to znaczy, że stałem się bardziej duchowy. To nie znaczy, że poznałem jakieś zaświaty, tylko że doświadczenia np. uniwersalnej miłości albo czegoś, co można nazwać wszechmiłością, potrafię przełożyć na moje codzienne interakcje z ludźmi. Nawet jeśli przełożę je w 15 procentach, to już zmieni coś w moim życiu.
Dla mnie bardzo ciekawą rzeczą jest to, jak nasz oddech jest związany z emocjami.
Z jednej strony to, że to działa w dwie strony. Jak oddycham, mogę się skontaktować z tym, co czuję, np. jest sytuacja, kiedy jestem pomieszana, oddychając, mogę dojść do tego, co naprawdę czuję. Ale też w drugą stronę i to jest trochę to, o czym mówiłeś, że kiedy np. boję się zrobić coś nowego, to oddychając, mogę spróbować to zrobić. Jak to działa, bo to jest w ogóle jakaś magia?
Oddech odzwierciedla nasz stan wewnętrzny.
Jest jak barometr wewnętrznej pogody. Jeśli zaczynamy obserwować oddech, to zaczynamy uczyć się takiego alfabetu emocjonalnego, który wyraża się językiem oddechu. Można powiedzieć, że oddech do nas mówi poprzez sposób, w jaki płynie. I być może żyjemy w czasach analfabetyzmu oddechowego, nie czytamy tych komunikatów. Oddech jest bardzo wrażliwym barometrem, bardzo szybko reaguje na wszystkie zmiany.
Wiadomo, że osoba przestraszona, przerażona czy zestresowana będzie oddychała szybciej w górną część klatki piersiowej. Osoba w dobrostanie, w spokoju, czująca się bezpiecznie będzie oddychała najprawdopodobniej dłuższym oddechem przeponowym w dół brzucha. I w ten sposób w oddechu manifestuje się, to jak się czujemy. Ale oddech jest aktem wolicjonalnym, więc zmieniając oddech, możemy zmieniać to, jak się czujemy. To działa na bardzo wielu poziomach. Na poziomie dobrostanu codziennego, oddech pozwala nam przede wszystkim przepiąć się z faz mobilizacyjnych w układzie nerwowym, przy których towarzyszy nam lęk, obawy, panika, zamartwianie się, nadmiarowe myślenie, kreowanie scenariuszy, które powodują, że kręcimy się pomiędzy wyobrażaniem alternatywnych, niezbyt korzystnych wersji przyszłości i reagujemy na to obniżonym samopoczuciem.
![Michał Godlewski oddech](https://dobrostanpodcast.pl/wp-content/uploads/2023/08/WhatsApp-Image-2023-07-27-at-20.28.14-1024x768.jpeg)
Można to zmieniać na poziomie głowy i myśli, a także można to zmieniać na poziomie tego, że uspokaja się ciało poprzez zmianę sposobu oddychania. Wtedy uspokajają się myśli, bo czasami to, że tak intensywnie myślimy, jest wynikiem nierozwiązanego konfliktu na poziomie ciała. W ciele się coś kręci i umysł próbuje sobie z tym poradzić poprzez wynajdywanie sposobów poradzenia sobie z tym. Oddechem w ciągu 2-10 minut można zmienić szybkość bicia serca, tzn. można je spowolnić. Wiadomo, że serce przyśpiesza, kiedy jesteśmy bardziej zaktywowani emocjonalnie. Wydziela się neurotransmiter acetylocholina, który spowalnia rytm bicia serca, przywraca funkcję płatów czołowych, przez co zaczynamy myśleć bardziej logicznie, jesteśmy mniej porwani przez nasze emocje, dlatego zmiana sposobu oddychania może szybko wpłynąć na fizjologię spokoju i dobrostanu.
W pracy z oddechem pracujemy od oddechu i ciała do głowy, ale czasem też od głowy do ciała. Jeśli połączymy te dwa sposoby, wyregulujemy swój oddech, a wraz z tym układ nerwowy i fizjologię, będziemy czuć się spokojnie, stabilnie i bezpiecznie. Dodając do tego pozytywny obraz, który mamy w głowie, który może wygenerować dobre samopoczucie, bardzo dużo może się zmienić. I to zmienia się także na poziomie, można powiedzieć komórkowym, bo emocje nie są tylko psychiczne.
Emocji doświadczamy w ciele. Mamy wypieki na policzkach, jak coś się dzieje. Jak się wstydzimy, robi nam się gorąco. Zaciska nam się żołądek z lęku i rozpiera nam klatkę piersiową w wyniku szczęścia. Jak się na to popatrzy, to widać, że wszystkie emocje mają komponenty fizyczne.
Praca z ciałem i praca z oddechem z jednej strony daje nam dostęp do zarządzania stanem emocjonalnym. Można powiedzieć, że jest to pożądana czy korzystna funkcja. Z drugiej strony wsłuchiwanie się w siebie dzięki wsłuchiwaniu się w oddech daje nam dostęp do tego, czy nam jest czymś dobrze, czy nie, bez względu na to, co myślimy. Jeśli obserwujemy swój oddech i np. spotykamy pewną osobę, możemy zauważyć, że nasz oddech się zaciska i zaczynamy odczuwać dyskomfort. Wtedy bez względu na to, co ta osoba do nas mówi, zaczynamy sobie zdawać sprawę, że coś w tej relacji czy interakcji nam nie pasuje. I z tego miejsca możemy podjąć wybór, albo zarządzamy własną reakcją, albo skoro mi coś nie pasuje, to nie muszę w tej relacji zostawać. Na ten moment jest mi niewygodnie, więc mogę się oddalić.
Natomiast jeśli nie widzę tej reakcji, mogę zostawać w różnych sytuacjach, relacjach, pracach dłużej, niż to jest dla mnie korzystne, pomimo dyskomfortu. To de facto w dłuższym okresie czasu prowadzi do zmęczenia, wypalenia. Przez to w różnych sytuacjach tracimy dużo szybciej cierpliwość. Można by powiedzieć, że się w pewnych rzeczach nadużyliśmy przez brak uważności na to, co się z nami dzieje. I oddech daje nam tę uważność. To jest taki codzienny sposób pracy z oddechem.
Teraz aż by się prosiło, żeby powiedzieć, jak oddychać, żeby się uspokoić czy znaleźć się w dobrostanie. Dużo osób mówi: Oddychaj głęboko i to jest tylko częściowo prawdziwe, ponieważ jeśli byśmy oddychali głęboko, ale tylko klatką piersiową, moglibyśmy się bardziej zdenerwować lub zestresować. Chodzi o to, żeby oddech był powolny, raczej długi niż głęboki. Mówi się, że najzdrowszy oddech to minimum 5,5 sekundy na wdech, 5,5 sekundy na wydech, co daje nam około 5 oddechów w minutę. To oddech, który angażuje przeponę, czyli oddychamy w dół brzucha i wypełnia nas tak, jakby woda wpływała do naczynia. Wypełnia nas powolutku od brzucha przez żebra, klatkę piersiową do obojczyków i barków. Potem wypływa z obojczyków, barków, serca, żeber i z brzucha. Powtórzenie takiego oddechu, chociażby przez 2 minuty, zmienia to, jak funkcjonujemy. Ważne jest też, żeby oddychać nosem. Wiemy, że efekt uspokojenia się jest mocniejszy, kiedy oddychamy nosem.
To jest coś, co ma funkcję codziennej regulacji, ale oddech może też wpływać na poziom zdrowia, odporności albo pobudzenie energii. Wtedy zmieniamy ten wzorzec oddechowy. To jest trochę uczenie się kroków oddechowych, żeby zatańczyć swoje życie zgodnie z tym, jak byśmy chcieli.
Przy okazji od razu słychać, że jesteś też tancerzem. Bardzo mi się podobało to, co mówiłeś o tej inteligencji oddechowej, czyli że nie ma jednego wzorca, że zawsze jak coś się dzieje, to mamy tylko jeden oddech. Chociaż wiem, że masz własny instytut, gdzie uczysz oddechu transmodalnego i chętnie bym usłyszała, co to jest. Ale podoba mi się też, że mamy różne wzorce w różnych sytuacjach. To, że mamy jakiś rodzaj inteligencji oddechowej, która mówi nam, jak oddychać, jak się regulować, jak sobie radzić z naszym układem nerwowym.
Inteligencja oddechu, to jest taka inteligencja, którą posiada oddech. Można powiedzieć, że jest jak inteligencja rzeki, która po prostu wie, jak ma płynąć, żeby dopłynąć do morza. Nikt jej tego nie musi mówić, ona sama „wie” i nie używa do tego myślenia, to jakby siła natury. Tak samo rana wie, jak się zrosnąć. I w tym sensie oddech sam wie, jak popłynąć, jeśli tylko mu damy kontekst, czas, miejsce i poświęcimy uwagę. Wtedy oddech zaczyna się samoistnie regulować do tego, żeby wejść w korzystny stan. I to jest jakby oddawanie pilota kontrolnego oddechowi.
Moja koleżanka z Niemiec powiedziała kiedyś, że trudno jej zrobić praktykę oddechową, kiedy jest zdenerwowana. Ona po prostu potrzebuje poleżeć i dać oddechowi czas, żeby sam się znalazł i to ją uspokaja. Dla większości z nas by to może zadziałało, natomiast, ponieważ być może oddaliliśmy się bardzo daleko od tego naturalnego, niewymuszanego sposobu oddychania i mamy w ciele różne zaciski i napięcia, które reprezentują naszą osobistą historię, dobrze jest zainspirować oddech konkretnymi praktykami i ćwiczeniami.
Rzeczywiście pierwszą praktyką, która jest też wymieniona w pismach buddyjskich, jako praktyka osiągania oświecenia, jest tylko obserwowanie tego, jak oddech płynie. Obserwowanie go w czasie, jak nauczał Budda, kiedy jesteśmy spokojni i niespokojni, smutni i radośni, skoncentrowani i rozproszeni. Samo obserwowanie sprawia, że wyrabia się w nas pozycja świadka. I ten świadek przydaje nam się potem w różnych sytuacjach, ponieważ to jest ta część nas, która obserwuje, a nie reaguje. W wielu sytuacjach życiowych reagujemy i mówimy rzeczy, których nie chcieliśmy powiedzieć, albo pozwalamy reakcji, żeby zatrzymała nasze działania, które chcielibyśmy wykonać. Jeśli mamy świadka, możemy zaobserwować swoją reakcję i autonomicznie zdecydować, jak chcemy się zachować. Wybrać, w jaki sposób będziemy pisać scenariusz swojego życia, a nie tylko pozwalać, żeby reakcja pisała go nieświadomie.
W Instytucie Oddechu uczymy terapeutów oddechu i praktyków oddechu, którzy pracują nad przetworzeniem jakiegoś wzorca życiowego albo dotarciem do duszy i wizji. Nazwa transmodalny oznacza przekraczający jeden sposób oddziaływania, przekraczający jedną perspektywę. Żeby poczuć się bezpiecznie, kiedy jesteśmy malutcy, kiedy jesteśmy dzidziusiami, napinamy się i napinamy nasz oddech. Za każdym razem, kiedy uczucie jest zbyt duże i zbyt przerażające, żeby je poczuć, tworzymy zacisk i on czasami z nami zostaje. Małe dzieci nie umieją uregulować się same. Potrzebują, żeby wziąć je w ramiona i przytulić. Potrzebują przyjaznych oczu, przyjaznej buzi albo ciepła drugiego ciała i chłonności drugiego systemu nerwowego. Potrzebują obecności drugiej osoby. Jeśli to się nie wydarzy, a wiele razy w naszym życiu zapewne się nie wydarzyło i myślę, że jako dorośli potrzebujemy tego samego, to w systemie nerwowym pojawia się napięcie, które w nim zostaje. To napięcie pojawia się razem z zaciskiem oddechu. Mówi się, że dzieci nie uspokajają się dlatego, że pozwala się im wypłakać, tylko raczej się wyczerpują, ponieważ nie doznały uspokojenia.
Mamy w sobie takie zaciski z różnych okresów życia. Za każdym razem, kiedy poczuliśmy się zagrożeni poprzez coś, co się wydarzało trudnego. Można do tego zaliczyć wszystkie sytuacje, kiedy nie było rodziców, kiedy rodzice zachowywali się głośno lub byli przemocowi fizycznie, psychicznie i słownie. Włączamy w to także trudne doświadczenia porodowe i prenatalne, bo poród też jest dla dzidziusia takim dużym przeżyciem, gdy zmienia środowisko z bezpiecznego, wytłumionego, oceanicznie błogiego, przeciskając się przez kanał porodowy.
Nagle to oceaniczne środowisko zaczyna być duszące, za ciasne, za małe. On z niego wyrasta, musi się wydostać i walczy o życie. Jeśli poród byłby świadomy, nasza droga na świata i do życia mogłaby być pewnie piękną inicjacją, ale często te porody budzą lęk w dzidziusiach, w mamach i w lekarzach. Często przychodząc na świat, mamy już kilka wstępnych traum związanych z tym, jak się urodziliśmy, np. czy pępowina była przecięta za wcześnie, przez co pierwszy oddech był bolesny, ponieważ płuca nie były gotowe, żeby przyjąć powietrze, a trzeba by poczekać przynajmniej 20 minut. Mówię tylko o tych pierwszych formatywnych doświadczeniach, a wiadomo, że przez życie zbieramy różne momenty i to nie tylko jak jesteśmy dziećmi. Nie znajdujemy tej odpowiedzi, której szukamy w relacjach, jesteśmy w trudnych środowiskach zawodowych czy rówieśniczych w szkołach, systemy wymuszają na nas różne rzeczy i przez to gromadzą się te napięcia.
W pracy z oddechem transmodalnym uczymy, jak pracować z takimi poważnymi zaciskami, ale też historiami, które są w nich zapisane, tak żeby to było bezpieczne, możliwe do przeżycia i zintegrowania, przy kimś przyjaznym.
Otwieranie oddechu w miejscach, w których się zacisnął, pozwala, żeby to napięcie z tkanki wyszło razem z emocją i czasem pamięcią, która tam jest zapisana. Część tej pamięci jest niejawna, czyli jest pamięcią ciała, a część jest pamięcią jawną, czyli potrafimy takie wspomnienia przywołać. Poprzez odzyskiwanie oddechu i ciała, odzyskujemy poczucie ożywienia w ciele. Za każdym wraz z zaciskiem zabieramy sobie część energii życiowej. Mówimy: Lepiej tego nie czuć. Ja się wyłączę, wymrożę, zacisnę, znieczulę. Rozłączę się od przeżywania.
My tutaj świadomie czujemy czasem trudne rzeczy, ale w sposób bezpieczny, po to, żeby móc powrócić do pełni ożywienia, a za tym wszyscy tęsknimy. Myślę, że człowiek, jak już kupił wystarczająco dużo butów, aut, ubrań i coraz większych telewizorów, zauważa, że chciałby po prostu być bardziej żywy i szuka tego na różne sposoby. I oddech jest sposobem przywracania życia i witalności do ciała. Powraca poczucie ożywienia, ale też nasze poczucie pełni siebie. Czyli to, co było zaciśnięte, jest już swobodne. Trudno to opisać, ale często towarzyszy temu poczucie błogości, poczucie szczęścia i to jest szczęście komórkowe. Ono nie jest intelektualnie przeżywane. Po prostu ciało przeżywa szczęście z tego, że jest żywe.
Myślę, że to jest bezcenne i chętnie bym to dał każdemu, gdybym tylko mógł każdego przekonać, żeby mógł praktykować oddech i poczuć się komórkowo szczęśliwie. Bez niczego. Bez spełnienia żadnego pragnienia, na którego spełnienie liczyliśmy. Nie mówię tutaj, żeby nie spełniać swoich marzeń, bo sam dążę do spełnienia swoich pragnień i zachęcam ludzi do tego, ale można być szczęśliwym w międzyczasie za tzw. bezcen, czyli za darmo. Myślę, że gdybyśmy mieli do tego dostęp, to nie poszukiwalibyśmy tego o 23:00 w lodówce, w drinku, na Facebooku, w przygodnym seksie albo w bliskich relacjach, bo seksualność jest także używana do tego, żeby poprawić sobie samopoczucie, a nie tylko do tego, aby wymienić się miłością czy zbliżyć. Myślę, że żyjemy w kulturze, która drenuje z nas życie, które potem rozpaczliwie próbujemy sobie przywrócić na różne sposoby. Myślę, także że ten trend się już odwraca i coraz więcej ludzi się budzi. Mówią: Ja tak nie chcę żyć. Potrzebuję poleżeć na trawie, popatrzeć w niebo. Oddech jest właśnie tym sposobem, który przynosi ożywienie.
W systemie transmodalnym pracujemy nad uwolnieniem traumy. Zawsze zaczynamy pracować od bieżącej sytuacji życiowej. Od tego co Cię teraz uwiera, co Ci przeszkadza, za czym tęsknisz, co Cię boli, gdzie czujesz ograniczenie. To trochę, jakbyśmy pracowali na siłowni czy na stretchingu. Pracujemy w tym miejscu, które tego potrzebuje. Kiedy jesteśmy w stanie zidentyfikować obszar, w którym chcielibyśmy mieć więcej swobody życiowej, na podstawie bieżącej sytuacji cofamy się poprzez ciało do takiej sytuacji, w której zaczęło się nasze samoograniczanie.
![sernik](https://dobrostanpodcast.pl/wp-content/uploads/2023/01/sernik-768x1024.jpg)
Praca z dialogiem wewnętrznym
To jest funkcja terapeutyczna w oddechu transmodalnym, ale towarzyszy temu jeszcze praca z dialogiem, z głosem. Rozmawiamy z różnymi częściami siebie, które mamy w środku i to jest praca bardziej mentalna. Części, które mamy w środku, najlepiej tłumaczy się na konflikcie serniczka.
Człowiek idzie ulicą po ciężko wykonanej pracy i przechodził koło wystawy z serniczkami. Zatrzymuje się i zaczyna się w nim rozgrywać cała historia. Jedna część mówi: O Boże, jak bym chciał serniczek. Druga część mówi: Nie żryj gruba świnio. Trzecia mówi: Przecież zapracowałem na to cały tydzień. Byłem na diecie i jeden serniczek mi nie zaszkodzi. Czwarta część mówi: Trzeba żyć rozsądnie. Wszystkie te głosy są aktywne jednocześnie. My sobie tego nie uświadamiamy, ale czujemy pewne napięcie. W zależności od tego, który głos w nas wygra, albo na zawsze pozbawiamy się wszystkich serniczków świata i przyjemności, albo bez kontroli pożeramy wszystkie serniczki i też nie jesteśmy z tego zadowoleni.
W tej wielości głosów, które mamy, do których przede wszystkim należy wewnętrzny krytyk, czyli postać, która doskonale wie, że coś jest z nami nie tak, a nawet wie co i byłaby gotowa o tym opowiedzieć. Postać, która chce nas popychać, żebyśmy zawsze zrobili więcej.
Nie tylko, żebyśmy przeczytali jedną książkę, ale sześć, mimo że sześć jeszcze leży nieprzeczytanych, wciąż za mało przeczytaliśmy itd. Perfekcjonista, który każe, żeby wszystko było doskonale zrobione, czyli jak już czytamy te książki, to jeszcze powinniśmy podkreślać i potem powtarzać, każdy rozdział czytać trzy razy. Więc możemy sobie wyobrazić, że jeśli taka presja dotyczy nie tylko czytania książek, to nasze domy nie są nigdy wystarczająco czyste, nie jesteśmy wystarczająco ładni i nasze fryzury są zawsze niewystarczająco ułożone. To są głosy wewnętrzne, dominujące w tej kulturze. I wśród nich jest jeszcze jeden dość ważny głos, mocno ograniczający, ale dużo przyjemniejszy, który nazywa się zadawalacz. Sprawia, że chcemy, że wszyscy inni byli zadowoleni, z pominięciem naszych potrzeb.
Tym wszystkim zarządza jakiś reżyser osobowości, który nazywa się obrońca kontroler, który nas chroni przed odrzuceniem, ale jednocześnie kontroluje nasze zachowanie. Opowiedziałem o galimatiasie, trudnych głosów, ale obok tego jest wewnętrzne dziecko, które jest radosne, ale i zranione. Jest też dużo innych części, do których możemy się dostać, takich jak dojrzała kobieta, kobieta mocy, wewnętrzna szamanka czy kobieta sukcesu. Można by przywoływać kolejne części nas i zacząć z nimi dialogować. Okazuje się, że one mają dużo do powiedzenia. Mamy bardzo dużo zasobów, z których czasami nie korzystamy, ponieważ jesteśmy w pewnych nawykach mentalnych. Więc drugą ważną metodą jest dialog z głosem, który robi nam trochę miejsca na to, żeby świadomie zdecydować, czy ten serniczek, wyjazd lub związek jest właściwy, czy nie. Wszyscy przeżywamy wewnętrzne konflikty i myślę, że to też jest natura bycia człowiekiem.
![](https://dobrostanpodcast.pl/wp-content/uploads/2023/04/walentynki-768x1024.jpg)
Praca z traumą transgeneracyjną
Kolejną pracą jest praca z traumą transgeneracyjną, czyli z traumą, którą dziedziczymy po przodkach. Są różne teorie dziedziczenia, niektórzy twierdzą, że to przenosi się w genach i są na to badania. Inni twierdzą, że ona przenosi się w przestrzeni pozaczasowej, w polu morfogenetycznym, trochę jak Alka Seltzer w szklance wody. Nie widać go, a jednak działa. Tak samo rodzina, kraj, społeczeństwo są systemem, który nie zawsze widać jak działa, ale na nas oddziałuje i to przez wiele pokoleń. Pewne wzorce są podawane i powtarzane, więc pracujemy nie tylko na tych wydarzeniach, które pamiętamy z naszego życia lub które przeżyliśmy i ich nie pamiętamy, ale również nad tym, co mogło być odziedziczone w traumie pokoleniowej. Więc to są trzy główne metody, w których się obracamy w systemie transmodalnym.
Dodatkowo piękną metodą, która wspiera odpuszczanie zacisków w ciałach, jest holistyczne pulsowanie, czyli kołysanie ciałem w rytmie bicia serca dzidziusia w łonie mamy, 120-160 uderzeń na minutę. Wtedy cała woda w organizmie, czyli krew, limfa, płyn rdzeniowo-mózgowy są wprawione w puls. I w tym pulsie rozpuszczają się napięcia. Tak jak fale wygładzają ostre kamienie, tak samo wszystko, co się spięło w tkance, jeśli tą wodą zacznie się kołysać, może się rozpuścić. Mówi się, że w łonie jest stan oceanicznej błogości i głębokiego relaksu, poczucia, że jesteśmy zaopatrywani, że jest wszechogarniająca obfitość i niczego nie brakuje. Powracając w procesie holistycznego pulsowania do tego stanu, wspieramy integrację traumy i rozpuszczanie tych napięć, które się w naszym ciele zbudowały i robimy to w sesji oddechu. To metoda, która zawiera w sobie wiele metod, bo jest tam jeszcze parę rzeczy, ale myślę, że te najważniejsze omówiłem.
Ja w ogóle wyszedłem z założenia, że człowiek jest wieloaspektowy. Możemy pracować na poziomie głowy, a pewne rzeczy pozostają w ciele. Możemy pracować na poziomie ciała i pewne rzeczy pozostają niezmienione w schematach poznawczych w głowie. Mnie zawsze brakowało w każdej ze szkół terapeutycznych, w których byłem, kompleksowego podejścia, które obejmuje ciało, fizjologię, układ nerwowy, ale też myśli, osobowość i właśnie ustawienia systemowe.
To wszystko jest w treningu praktyków oddechu i każdy praktyk potrafi z tym pracować, żeby konkretny temat, z którym przychodzimy, móc zaadresować z każdej strony. Ze strony historii osobistej, strony narracji, strony historii pokoleniowej, być może ze strony historii duszy, bo to też nam bardzo towarzyszy w pracy z oddechem. Po rozpuszczeniu schematu, napięcia, tego ukształtowanego sposobu przeżywania, docieramy do czegoś, co nazywamy własną esencją. I teraz bardzo trudno jest o tym opowiedzieć. To jakby próbować wytłumaczyć, jak smakuje tiramisu, komuś, kto go nigdy nie jadł.
Albo serniczek.
Albo serniczek, miałem to w głowie. Można powiedzieć, że dusza jest czymś czystym, niewinnym. Czymś, co ma w sobie miłość i jest czymś, czym jesteśmy. Jak docieramy do tej części siebie, często, rozpuszczają się różne urazy i jest w nas więcej współczucia. Znajdujemy ten specyficzny rodzaj miłości do świata, że chcielibyśmy się czymś ze światem podzielić i z tego wypływa nasza ochota, żeby coś robić. Ludzie pytają mnie, jak ja zrobiłem wiele rzeczy, które zrobiłem. Tak naprawdę ja nie mam motywacji do robienia niczego. Wydaje mi się, że po prostu mam do tego miłość i to mi zastępuje całą motywację. Jak czuję tę miłość, to mi się chce, a jak jej nie czuję, to mi się nie chce.
Myślę, że praca z oddechem na głębokim poziomie pozwala docierać do tej miłości, która sprawia, że nam się chce. Nawet ktoś kiedyś powiedział, że jak w związku jest miłość, to naczynia zmywają się same. Jak jej nie ma, ludzie zaczynają pisać harmonogramy, ale to też może być wyraz miłości. Z drugiej strony to dbanie o siebie na co dzień sprawia, że ta nasza miłość się nie wyczerpuje, bo dbamy o własną energię, własne potrzeby.
Super. Bardzo Ci dziękuję. Tyle tematów. Gdyby ktoś chciał się dowiedzieć czegoś więcej, pracować z Tobą z oddechem, przyjść na jakieś warsztaty, to gdzie można Cię znaleźć?
Można mnie znaleźć na stronie Instytutu Oddechu. Jest tam blog, na którym opisuję metodę, są wszystkie warsztaty, które prowadzę. Jest cały program treningu praktyków oddechu i kontakty do praktyków oddechu. W tym momencie w Polsce mamy około 30 wykształconych praktyków w tej metodzie. Następna grupa będzie miała kolejne 30, więc za chwilę będzie 60 osób, które pracują od Północy do Południa. Mam na myśli kierunki Polski, a nie od 12:00 do 12:00. Pracują w całej Polsce, w różnych miastach, jeżdżą, robią sesje grupowe i indywidualne, robią warsztaty wyjazdowe.
Napisałem również książkę Inteligencja Oddechu o tym, jak sobie radzić na co dzień, a na Facebooku jest grupa o podobnej nazwie. Czasem nagrywam tam swoje przemyślenia albo robię sesje oddechowe. Okazało się, co było moim zaskoczeniem, że online działają bardzo mocno. Miałem niechęć do pracy online, bo od zawsze bardziej wierzę w bezpośredni kontakt, możliwość wzięcia kogoś za rękę, popatrzenia mu w oczy albo przytulenia go, jak jest w trudnym momencie i taką pracę preferuję. Natomiast wszystko, co działa, jest skuteczne, będę musiał przyjmować, a praca online w tej grupie dla wielu osób okazała się korzystna i ważna. I pracujemy tam na różnych poziomach, czasem na emocjonalnych, czasem na duchowych. Więc grupa Inteligencja Oddechu to też miejsce, gdzie można znaleźć jakieś informacje.
Mam jeszcze pytanie o Twoją książkę. Jest tam część Inteligencja Oddechu oraz część Codziennik. Czym się różnią?
Inteligencja Oddechu to opis siedmiu praktyk oddechowych z wariantami ich zastosowania i siedmiu algorytmów życia. Algorytmy życia to sposoby myślenia albo podejmowania działań, które przywracają ożywienie. Jest tam opis teoretyczny, opis fizjologiczny, żeby zrozumieć, jak to działa i opis praktyczny, żeby móc to zrobić. Są tam kody QR, można najechać telefonem, po czym odtwarza się nagranie danej praktyki i można ze mną praktykować. Inteligencja Oddechu to wytłumaczenie wszystkiego. Codziennik Oddechu to po prostu zaszczyt ćwiczeń na pierwsze 28 dni, żeby móc wyrobić nawyki oddechowe. Codziennik Oddechu zawiera w sobie praktykę oddechu na dany dzień, jak również miejsca do wypełnienia, czyli można pisać, jak się czujemy, za co jesteśmy wdzięczni. Jak dzisiaj chcielibyśmy się zachować, jakie mamy dobre wspomnienie, które przydałoby nam się dzisiaj wyciągnąć z banku wspomnień, jak naszą fizjologię i oddech dostroić do tego dobrego wspomnienia, żeby znajdywać się w dobrostanie, albo jak sobie zaplanować z oddechem dzień. Więc to jest taki operacyjny dodatek do całej koncepcji Inteligencji Oddechu.
Super. Bardzo Ci dziękuję za rozmowę.
Dziękuję Ci bardzo za zaproszenie.